Niepełnosprawność ukryta w gardle

M była od zawsze dość wrażliwym dzieckiem. Nie bardzo lubiła obcych ludzi, szczególnie jeśli mieli ciemną skórę lub ciemne włosy (mieszkamy w Irlandii, więc sporo tu obcokrajowców). Pewnego dnia wystraszyła się kiedy zobaczyła tatę obciętego sporo krócej niż zwykle. Miała lęk separacyjny. Nie lubiła zabaw wymagających dotykania piasku, wody czy plasteliny. A do tego mówiła bardzo mało. Od wieku 2,5 lat rozkręciła się tak, że trudno było ją uciszyć. Jednak kiedy w wieku 3 lat poszła do przedszkola okazało się, że po przekroczeniu progu przedszkola – nie mówi. Rozkręci się – uspakajały mnie przedszkolanki zabijając moją czujność. Uczy się drugiego języka, jeszcze się rozgada. Jej komunikacja niewerbalna jest bardzo dobra, M sygnalizuje swoje potrzeby – tak przynajmniej im się wydaje. Co dziwne 1,5 roku młodsza siostra była jej adwokatem.
Minął ponad rok i potem drugi, a my ciągle czekaliśmy aż się rozgada. W wieku 4 lat i 7 miesięcy M zaczęła szkołę (taki odpowiednik zerówki, ale dwuletni). Nowi ludzi, nowe miejsce – M nadal milczy. Ale oczywiście nie w domu. W domu jest bardzo gadatliwa, ciekawska. Buzia jej się nie zamyka… aż do momentu przekroczenia progu szkoły. W szkole nie mówi nawet do mnie. Kiwa głową, pokazuje palcem, bawi się z dziećmi, choć nie inicjuje zabaw. Panie nadal mówią, że to normalne. Po roku nauki odbywam rozmowę z dyrektorką szkoły. – Jeszcze się tak rozgada, ze będziemy tęsknić za tym, aby milczała – powiedziała półżartem, półserio patrząc na mnie z politowaniem – matka przestanie panikować – dodała. Żadne rozgadanie nie miało miejsca. W roku kolejnym – to był już w sumie 4 rok milczenia dziecka poza domem – miałam bliski kontakt ze szkołą. Często rozmawiałam z nauczycielem, który w przeciwieństwie do mnie nie widział problemu. – No tak, cichutka bardzo, ale komunikuje się gestami. Gdyby każde dziecko było takie spokojnie – powiedziała rozmarzona. Dopiero zupełnie przypadkiem, pani ze świetlicy powiedziała mi, że czytała książkę o mutyzmie wybiórczym i opis tego przypadku bardzo pasuje do zachowania M. Zaczęłam szukać w Internecie, bibliotekach. W bibliotekach nie było nic, ale Internet aż kipi od informacji na temat tego zaburzenia. Nie trzeba być specjalistą, aby postawić prowizoryczną trafną diagnozę – dziecko nie mówi w pewnych miejscach, ale mówi swobodnie w innych, a sytuacja ma miejsce przynajmniej przez miesiąc (nie licząc pierwszego miesiąca w nowym miejscu) lub przez 6 miesięcy jeśli dziecko uczy się drugiego języka. Zalecenia – nie czekać. Czy byłam wkurzona? Bardzo. Nie mogłam uwierzyć, że dałam się tak omamić zapewnieniami – co by nie było – profesjonalistów. Od kiedy już wiedziałam co jest mojemu dziecku – doszkoliłam się na dwóch kursach w Anglii i przeczytałam kilka książek. M dostała wsparcie logopedy (który spotykał się ze mną i nauczycielami, a nie z nią) i dodatkowego nauczyciela w szkole. Wykluczono u niej autyzm i zespół Aspergera, ale mutyzm wybiórczy może występować również u dzieci z tymi zaburzeniami. Nic nie było proste. Przede wszystkim większość osób nadal nie rozumiała na czym polega problem. Nie chce mówić – mówili jedni. Uparciuch i manipulator – mówili inni. Otóż proszę Państwa nie! I postaram się to wyjaśnić porównując mutyzm wybiórczy do osoby po paraliżu kończyn dolnych. Wyobraźmy sobie dziecko na wózku inwalidzkim w klasie. Czy Pani obniży temu dziecku ocenę z zachowania, bo nie udziela się w szkolnym klubie sportowym? Czy postawi dwóje, bo nie może podejść do tablicy i rozwiązać zadania napisanego wysoko? Czy wreszcie Pani będzie przekonywać dziecko, aby przeszło choć troszeczkę, każdy przecież potrafi? Albo czy zaznaczy podczas pierwszego spotkania, że w szkole trzeba chodzić. Albo czy powie rodzicom, że dziecko jest uparte, bo nie chce chodzić. Oczywiście nie. Oczywiście dziecko może chodzić na różne terapie, które maja wzmocnić nogi, może nawet postawić kilka kroków w stabilizatorach, ale zasadniczo nikt nie będzie wymagać tego w szkole póki nie będzie gotowe. Jak to się ma do dziecka z mutyzmem wybiórczym? A no tak, że mutyzm wybiórczy to nic innego jak zaburzenie lękowe. Tak, właśnie lękowe. I ten bardzo silny lęk dosłownie paraliżuje struny głosowe. Każdy chyba słyszał powiedzenie: głos utknął w gardle? Tak właśnie opisują ten stan starsze dzieci i dorośli. Nie ma to nic wspólnego z ich świadomą wolą, aby nie mówić (ani tym bardziej manipulować). Innymi słowy – mutyzm wybiórczy to w dużym uproszczeniu „paraliż strun głosowych”. Czy nauczyciel wymaga od dziecka, aby 'coś’ powiedziało? Czy obniża ocenę z zachowania za brak udziału w życiu szkoły? Czy stawia dwóje za brak ustnej odpowiedzi? Czy wreszcie mówi dziecku, że w szkole trzeba rozmawiać, bo każdy mówi? Czy dziecko nie uzyskało promocji do kolejnej klasy 'bo nie mówi’? Niestety wielu rodziców na powyższe pytania odpowie: TAK! Czy można takie zachowanie nauczycieli usprawiedliwić tym, ze mutyzmu gołym okiem nie widać? To są problemy z jakimi boryka się mnóstwo dzieci z mutyzmem wybiórczym w Polsce i za granicą. Jak pomóc dziecku z mutyzmem wybiórczym? Najważniejsze w terapii mutyzmu jest wsparcie i zrozumienie. Na co dzień należy postarać się, aby w otoczeniu dziecka nikt nie naciskał na mówienie. Rodzice przestają pytać – i co? Powiedziałaś coś dzisiaj? A nauczyciele przestają straszyć dwóją za brak ustnej odpowiedzi. W zamian za to angażują całą klasę np. w pokazywanie na palcach wyników w matematyce, co pozwala dziecku z mutyzmem wykazać się wiedzą i nie wyróżniać się. Co do skutecznych terapii – jest ich tyle ile dzieci z mutyzmem wybiórczym – to znaczy każdy potrzebuje planu skrojonego na własne potrzeby. Jedne dzieci tylko nie mówią do nauczycieli, inne także do dzieci, inne nie korzystają z toalety, nie jedzą, nie siadają w ławce. Jedne dzieci są z natury bardzo lękliwe, inne mniej. Każde dziecko potrzebuje podejścia bardzo indywidualnego, ale jest przy tym jedna wspólna cecha – każdy plan powinien być oparty na metodzie małych kroków. Każde zadanie należy rozbić na drobne kroki, które dziecko przy wsparciu będzie w stanie przejść (ale to temat na osobną książkę). Jak wygląda sytuacja w Polsce? Fatalnie. Brakuje specjalistów, nie ma w ogóle książek o mutyzmie wybiórczym w języku polskim, na studiach logopedycznych praktycznie się nie pojawia. Dlaczego logopeda powinien moim zdaniem pracować z dzieckiem dotkniętym mutyzmem wybiórczym? Przede wszystkim dlatego, ze jest specjalistą od mowy. Przy niewielkim wysiłku poświęconym na doszkolenie będzie w stanie zorganizować prace z takim dzieckiem. W Polsce zapomina się też o naczelnej zasadzie terapii mutyzmu – mutyzm leczy się tam, gdzie występuje – czyli najczęściej jest to szkoła i miejsca publiczne. A co mogą zrobić rodzice poza wsparciem i zrozumieniem? Powinni budować w dziecku poczucie pewności siebie (część dzieci źle reaguje na przesadne pochwały), powinni również metodą małych kroków stawiać dziecku coraz to większe wymaganie dbając jednocześnie o to, aby nie karmić lęków dziecka. Czy z mutyzmu wybiórczego się wyrasta? Niektórym udaje się wypracować strategie radzenia sobie ze stresem związanym z mówieniem (uczenie się na pamięć), u innych po mutyzmie wybiórczym nie ma śladu w życiu dorosłym, inni cierpią na depresję, izolację, podejmują próby samobójcze…. Ja wolę nie podejmować tego ryzyka. Moim zdaniem najlepiej pokonać mutyzm wybiórczy przy odpowiednim wsparciu otoczenia. Rodzice dziecka z mutyzmem wybiórczym potrzebują sami dużo wsparcia, a często nie mają nawet zrozumienia wśród rodziny i nauczycieli, czy nawet psychologów. Słyszą, ze dziecko jest uparte, że nie da się z nim pracować, bo nie mówi. Sama wiem jak trudno czasami postawić na swoim, dlatego tworzę razem z rodzicami i specjalistami, którymi temat mutyzmu stał się bliski projekt, którego celem jest wspieranie dzieci, rodziców i specjalistów. (…) A co robi dziś M? Jest w drugiej klasie. Zaczyna mówić coraz więcej w szkole oraz miejscach publicznych. Ma dużo wsparcia w postaci codziennych zajęć w szkole, które pozwalają jej mówić coraz więcej. Jej problemy sensoryczne są znikome. Anna Strzelecka, mama dziecka z mutyzmem wybiórczym.
 
(Artykuł ukazał się w „Poradniku Autystycznym” w 2015 roku)

Błąd nie jest porażką kiedy go zauważysz i naprawisz.

Każde działanie jest obarczone ryzykiem. Dobrze znamy powiedzenie, że błędów nie robi ten, kto nic nie robi. I bardzo dużo w nim prawdy, ale…
Brak działania w przypadku dziecka z MW jest największym błędem!
Każdy błąd – można naprawić i zmienić w sukces. Aby to zrobić na samym początku trzeba sobie ten błąd uświadomić.
Tutaj często moja ogromna rola – wskazanie działań, które budzą moje wątpliwości i prośba o przemyślenie. Pożądaną reakcją jest podziękowanie za pomoc i zastanowienie się nad swoim działaniem lub biernością. Niestety czasami reakcje bywają zgoła odmienne – jest obrażenie się, obrażanie mnie i „rzucanie talerzami”. W takich sytuacjach nie pozostaje mi nic innego niż wycofać się i poczekać aż minie złość. Liczyć na to, że zdrowy rozsądek będzie nad emocjami rodzica lub nauczyciela.
 
Jakie błędy najczęściej popełnia się w terapii MW?
1. Brak diagnozy lub niewystarczająca diagnoza.
Rozpoczęcie działań prewencyjnych na wczesnym etapie jest wskazane, ale nie powinno zaniedbywać się formalności, które umożliwiają otrzymanie formalnego wsparcia w razie niepowodzeń nieformalnych działań. W innym przypadku – stracimy cenny czas. Lepiej mieć diagnozę, która się do niczego nie przyda niż nie mieć – kiedy jest potrzebna. Dodatkowo – możemy jako rodzice pomylić MW z innymi zaburzeniami lub nie zauważyć zaburzeń, które są maskowane przez MW.
 
2. Zła kolejność działań.
Bardzo często spotykam się z tym, że zaczyna się formalną pracę z dzieckiem w szkole bez usunięcia czynników podtrzymujących MW, bez obniżenia lęku dziecka czy wreszcie bez zdjęcia presji. Wzmocnienie poczucia własnej wartości jest również ważnym etapem. Pomijając te ważne kwestie skazujemy dziecko na tortury, a siebie i nauczycieli na prawie pewne niepowodzenie naszych działań i szczegółowo przygotowanych planów najlepszej na świecie metody małych kroków.
Proszę Was, abyście nie zapominali o tym w jakiej kolejności należy pracować nad MW.
Ten błąd jest łatwo naprawić
 
Na dziś to będzie tyle cdn…

Czy dziecko z MW jest po prostu uparte?

Co widzi nauczyciel?
Dziecko, które „nie chce ćwiczyć na zajęciach wychowania fizycznego”. Nawet nie tyle ćwiczyć, co nie chce się przebrać. Uparciuch mały i leniuszek – może pojawić się w głowie nauczyciela taka myśl.

A jaki jest możliwy powód tego zachowania?
Dziecko obawia się tego, że nie poradzi sobie z ubraniem spodni, które są dosyć ciasne, albo z zapięciem guzików od sukienki. Zdarza się, ze w takich sytuacjach dzieci już poprzedniego dnia czują dyskomfort związany ze zbliżającą się lekcją, na której wymagane jest przebranie się w odpowiedni strój. Niektóre dzieci „uparcie” noszą te same ubrania, które potrafią założyć i zdjąć bez pytania o pomoc. Dziecko wie, ze jak coś się stanie – np. zatnie się zamek w bluzie to nie będzie w stanie poprosić o pomoc. Dziecko z MW często również nie chce w ogóle zwracać na siebie uwagi. Chce być wtopione w tłum. Niewidoczne. Czasami dziecko wieczorem odkrywa, że jego ulubione spodnie są brudne i będzie musiał ubrać te w których guzik jest dość ciasny. Te drobiazgi mogą prowadzić do eskalacji lęku u dziecka.
Następnego dnia rano dziecko budzi się w bardzo złym nastroju, którego często nie jest w stanie wyrazić w słowach, nie umie powiedzieć rodzicom: mamo, obawiam się, że nie poradzę sobie z zasznurowaniem tych nowych butów. W takich sytuacjach dzieci mogą przejawiać agresję lub wycofanie, czasami bunt, a często po prostu somatyczne objawy lęku – ból głowy, brzucha, biegunkę. Jak pomóc takim dzieciom? Zdjąć presję i małymi krokami obniżyć lęk przed mówieniem z nauczycielem. Na początku można opracować niewerbalne znaki oraz upewnić dziecko, ze nauczyciel sprawdzi dyskretnie czy nie potrzebuje pomocy.
Można również zaproponować dziecku, aby zmieniało na początek tylko jedną część garderoby, potem dwie itd.


Co widzi nauczyciel?
Dziecko, które nie zjadło drugiego śniadania, bo pewnie nie jest głodne.
No dobra, czasami nawet nauczyciel nie zauważy, że dziecko nie zjadło drugiego śniadania (ale trudno tu się dziwić jeśli ma wiele dzieci pod opieką i dyżury na przerwie).
Dziecko nie było głodne?
Niestety, ale zdarzają się takie sytuacje w których dziecko z MW nie potrafi samo otworzyć pudełka w którym przyniosło do szkoły drugie śniadanie i w takiej sytuacji dziecko nie poprosi o pomoc nauczyciela. Sytuacja w domu może być bardzo podobna do tej dotyczącej przebierania się. Dziecko wiedząc, że jutro w szkole będzie długi dzień zacznie obawiać się zawczasu o to czy poradzi sobie z otwarciem pudełka. Czasami zdarza się, ze dziecko zapomniało zabrać drugie śniadanie z domu i w tej sytuacji również może być tak, że zostanie bez jedzenia i picia przez cały dzień, bo nie zgłosi tego faktu nauczycielowi. Dziecko mogło odkryć fakt, ze nie ma drugiego śniadania na pierwszej lekcji i w sytuacji kiedy nie rozmawia z nauczycielami – będzie przez cały dzień odczuwać dyskomfort. Jak pomóc takim dzieciom? Zdziwi kogokolwiek jeśli powiem, że zdjąć presję i pracować nad mówieniem małymi krokami? Zdjęcie presji w takim przypadku to będzie upewnienie się, że dziecko ma łatwy dostęp do jedzenia, a nauczyciel dyskretnie upewnia się czy wszystko jest w porządku. Pomyślcie jak może wyglądać sprawa dotycząca szkolnej stołówki i jak małymi krokami ją przepracować?
Czasami dziecko nie je, bo obawia się jedzenia w towarzystwie innych dzieci i tu też powodów może być wiele. Czasami trzeba chwilę pomyśleć gdzie są przeszkody, ale zawsze warto małymi krokami przepracować każdy lęk.
 

Co widzi nauczyciel?
Dziecko, które nie pije w szkole.
Podobnie jak z jedzeniem – zdarza się, ze nauczyciel nie zauważy że dziecko nie przyjmuje żadnych płynów przez cały dzień w szkole. Czasami zauważy to rodzic, który widzi przyniesioną ze szkoły butelkę wypełnioną wodą w takiej samej ilości jaką rano przygotował do szkoły.
Co się za tym kryje?
Czasami oczywiście może być podobnie jak w poprzednim punkcie – dziecko nie umiało odkręcić butelki czy termosu z herbatą i nie było w stanie poprosić nauczyciela o pomoc czy nawet niewerbalnie zwrócić na siebie uwagi. Ale w tym przypadku trzeba zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz – korzystanie z toalety. Dzieci, które nie przepracowały korzystania z toalety mogą mieć ogromne obawy związane z piciem w szkole.
Przepracowanie korzystania z toalety to temat na osobny wątek, ale na pewno warto upewnić się, ze dziecko umie korzystać z WC samodzielnie w domu (i to z pierwszą i drugą potrzebą) oraz wie w jaki sposób zgłosić potrzebę wyjścia do WC w trakcie lekcji oraz jest w stanie to zrobić. Czasami dobrym pomysłem okazuje się wysłanie dziecka z kolegą.
Postaram rozwinąć temat toalety w innym wpisie.

Odwaga!

Każde dziecko, nie tylko dziecko z MW powinno mieć wiele okazji do wykazania się odwagą. Nic tak nie dodaje dziecku skrzydeł jak pokonanie własnego strachu przed spełnieniem marzeń. M. bardzo lubi sowy. Podczas pobytu w Burren National Park w Irlandii odwiedziliśmy sanktuarium dzikich ptaków i załapaliśmy się na pokazy. Podczas pokazu z udziałem sowy prowadzący spytał czy ktoś chciałby mu asystować i wtedy ręka M. podniosła się do góry. Kiedy ją wybrał – zadowolona pobiegła do niego, ubrała rękawicę i trzymała sowę, która po chwili odleciała.
Jeśli trzeba dziecku obniżyć poprzeczkę można:
– pójść z nim,
– zostać po pokazie i poprosić o możliwość indywidualnego potrzymania sowy.
 
Pamiętajcie, że zawsze jest jakieś wyjście, a ludzie – z reguły – chętnie pomagają jeśli wiedzą, że dziecko ma jakieś trudności. Oczywiście ogromnie ważne jest stopniowe wycofywanie się i pozwalanie dziecku na coraz większą samodzielność. Ja nie lubię rozwiązań siłowych na zasadzie – albo sama poprosisz, albo nie pójdziesz wcale. To moim zdaniem może popsuć relacje. Dziecko zawsze stara się robić tyle ile może, a może zrobić tyle ile w nie wierzymy i ile mu pomożemy.

Co to jest progres?

Niestety, ale nie zachowały się żadne oryginały z takich karteczek, które rysowałam razem z moją córką. Dobrze, że mam zapisane na komputerze kopie cyfrowe.
M. obecnie ma 11 lat i chodzi do 5 klasy. Ten rysunek był wykonany w klasie 3, przed świątecznym koncertem.
Koncerty w irlandzkich szkołach są tradycją bożonarodzeniową. Detale już są różne, ale zazwyczaj jest to jakiś występ klasy, klas lub solistów.
W przypadku nowej szkoły do której M. zaczęła chodzić w 2 klasie – tradycją jest wspólne przedstawienie wszystkich 3-4 klas w danym roczniku.
W klasie 2 M. początkowo nie zgodziła sie na moje przyjście, co przyjęłam z pełną akceptacją. W końcu najważniejsze jest, aby czuła się swobodnie, a mniej ważne są moje zachcianki.
Na szczęście :)) po kilku dniach M. zmieniła zdanie i pozwoliła mi zostać w roku sali gdzie jest oznaczone kółeczko (rok temu ze strzałeczką).
W tym roku M. pozwoliła mi oraz mężowi siedzieć w DRUGIM RZĘDZIE! Niesamowita frajda, ale oczywiście wszystko odbyło się bez zbędnej ekscytacji.
 
Dlaczego piszę o koncercie świątecznym w kwietniu? Bo wiem, że w Waszych szkołach i przedszkolach będą różne przedstawienia na koniec roku – ważne jest, abyście zadbali o KOMFORT pociech z MW, a swoje zachcianki odstawili na bok. Kiedy dziecko będzie gotowe – zobaczycie jak tańczy i śpiewa. Niech to będzie dla Was motywacja do pracy i pamiętajcie – to jest właśnie ZDEJMOWANIE PRESJI!
 
Wielu z Was uważa, że presji nie wywiera, ale na szkolnej akademii dziecko MUSI stać na scenie i koniec. A to nic innego jak presja, nawet jeśli nie musi nic mówić.
 
Ale co teraz robić? Unikanie wzmacnia lęk, a zmuszanie to presja. Cała sztuka polega na odszukaniu złotego środka – zachęcać, ale nie zmuszać, angażować i nie pozwalać na unikanie. To na serio nie jest takie trudne jeśli zrozumie się jak na dziecko wpływa lęk.
 
Trzymam za Was kciuki!

Droga do orzeczenia…

Jak zdobyć orzeczenie o kształceniu specjalnym ze względu na zagrożenie niedostosowaniem społecznym z powodu: zaburzenia lękowe i emocjonalne?
Formalnie, aby być przygotowanym na pokonanie drogi do uzyskanie orzeczenia o KS należy tak naprawdę zrobić trzy podstawowe kroki. Kolejne ruchy tak naprawdę są uzależnione od tego jaka będzie reakcja poszczególnych specjalistów na naszą prośbę.
1. W szkole poprosić o wystawienie opinii wychowawcę dziecka – będzie potrzebna u psychiatry i do wniosku o orzeczenie
2. Udać się do psychiatry w celu zdiagnozowania mutyzmu wybiórczego – lekarz najczęściej już po pierwszym wywiadzie może wydać zaświadczenie lekarskie, w którym ważne jest by był zapis o tym co stwierdzono „mutyzm wybiórczy” czasem może dodać „zaburzenia emocjonalne, lękowe” i warto by napisał „wskazane orzeczenie o kształceniu specjalnym ze względu na zagrożenie niedostosowaniem społecznym”
3. Złożyć w poradni psychologiczno – pedagogicznej wniosek o wydanie orzeczenia o kształceniu specjalnym ze względu na zagrożenie niedostosowaniem społecznym.
 
Chcesz wiedzieć wiecej?
Przeczytaj całość artykułu autorstwa Edyty G., mamy dziecka z MW.

Small parcel


Piotr bardzo lubi mangę. To jego hobby. Zamawiamy specjalna paczkę ze USA z gadżetami mangi. Piotr sprawdza kiedy została wysłana i gdzie obecnie przebywa jego używając trackingu w komputerze. To bardzo ważna rzecz dla niego o ile nie najważniejsza w jego życiu. W dodatku to paczka, której zawartości nie zna. To niespodzianka! Oczekiwanie jest najgorsze. Ciągle o tym mówi i pyta kiedy paczka przyjdzie do domu bo dostał wiadomość, że wylądowała w UK. Paczka ma przyjść dzisiaj, koło południa. Piotr od rana siedzi na schodach naprzeciwko drzwi wejściowych. Widać po nim zdenerwowanie i napięcie. Ktoś puka do drzwi. Pokazuje mu i mowie idź i otwórz drzwi. Piotr sztywnieje, nie może sie ruszyć. Ktoś puka ponownie. „Listonosz zawsze puka dwa razy” -przyszło mi do glowy. Chwile nic sie nie dzieje. Piotr nie rusza się z miejsca. Strach przed obca osoba, może będzie musiał coś powiedzieć albo podpisać – nie pozwala mu się ruszyć z miejsca. Ja obserwuje i ponawiam próbę namówienia syna na reakcje. Nic z tego. Ja rozumiem go doskonale ale… Przez dziurkę na listy wpada czerwona karteczka z Royal Mail z data i miejscem, gdzie można odebrać paczkę….
Tymczasem.. gdzieś na świecie pokrzywdzony przez los John tez czeka na swoja paczkę. Pląta sie po kuchni na swoim wózku inwalidzkim. Męczy się z garnkami, które ciągle mu spadają na podłogę a przecież robi sobie śniadanie. Ktoś zapukał do drzwi. Niestety tym razem tylko raz. Niczym John obrócił się na swoim wózku i dojechał do drzwi, żeby je otworzyć. zobaczył czerwona karteczkę z data i miejscem gdzie może odebrać swoja przesyłkę. Zaklął szpetnie. Wziął czapkę, szalik i kilka funtów. Pojechał na przystanek autobusowy. Kierowca zatrzymał się, wysiadł i otworzył rampę na wózek inwalidzki. Pomógł niepełnosprawnemu bezpiecznie się ulokować w autobusie. Niedaleko poczty był przystanek na którym John wyjechał swoim wózkiem. Przed okienkiem z paczkami stała bardzo długa kolejka. Ludzie widząc chłopaka na wózku przepuścili go do początku. John odebrał swoja oczekiwana paczkę, położył ja na kolanach i wracał do domu. w tym czasie Piotr… podniósł kartkę z podłogi korytarza. Przeczytał. On nie pójdzie na przystanek, nie kupi u kierowcy biletu, nie stanie na końcu kolejki przed okienkiem poczty, gdzie jest dwadzieścia obcych ludzi, nie odbierze sam swojej długo oczekiwanej paczki. On ze łzami w oczach zanosi kartkę z poczty swojej mamie, a ona z jeszcze większymi łzami pokiwała głową i powiedziała -” Tak pojadę z tobą odebrać paczkę” Przyglądnijcie sie teraz tym dwóm chłopcom. Nie chodzi tu oto by licytować sie na wielkość niepełnosprawności tylko na zrozumieniu a jak rożna ona może mieć formę. Oto przed wami John. nieszczęśnik tak pokrzywdzony przez los, ale dziś uśmiechnięty z paczka na kolanach a obok niego Piotr – stoi na zdrowych nogach, ma dwie ręce.

 

Popatrzcie w jego oczy. Czy jest szczęśliwy? Czy może nieszczęśliwy? Nie- tego sie nie dowiecie bo nie zobaczycie jego oczu, bo on zawsze ma pochylona głowę a jego twarz zasłaniają długie, piękne czarne włosy (nie obcinane od pól roku).

autor65

Subkonto dla dziecka z MW

Dziecko z diagnozą mutyzmu wybiórczego może skorzystać ze wsparcia finansowego organizacji pozarządowych poprzez np. zbiórkę funduszy. Dowiedziałam się o tym od mamy, która zapisując się na odpłatne webinary opowiedziała o tym, że szkolenie pokryje z takiej zbiórki. W końcu wyedukowana mama to najlepsze narzędzie do pracy z dzieckiem z MW.
Podaję Wam link do jednej z wielu fundacji, która umożliwia założenie subkonta i zbieranie choćby 1% i innych darowizn.
 
 
Na pewno ten post nie wyczerpuje tego tematu, ale jeśli kogoś interesuje – warto poszukać i popytać. Jeśli można skorzystać – to grzech tego nie zrobić.

Turnus rehabilitacyjny dla dzieci z MW

Wielu rodziców dzieci z mutyzmem wybiórczym nie zdaje sobie sprawy, że może skorzystać z dofinansowania do turnusu rehabilitacyjnego.
Wszystkie warunki dotyczące takich wyjazdów są opisane dokładnie w tym linku:
 
Oczywiście wyjazd na turnus na pewno nie pozwoli Wam na całkowite pożegnanie się z MW, ale może być okazją do zmiany otoczenia i pracy w terenie. Ja bardzo lubię wakacyjne wyjazdy i kiedy tylko mogę – staram się nie siedzieć w domu.
 
 
 
Jeśli macie pytania dotyczące szczegółów – zapraszam na grupę wsparcia: