Każde dziecko, nie tylko dziecko z MW powinno mieć wiele okazji do wykazania się odwagą. Nic tak nie dodaje dziecku skrzydeł jak pokonanie własnego strachu przed spełnieniem marzeń. M. bardzo lubi sowy. Podczas pobytu w Burren National Park w Irlandii odwiedziliśmy sanktuarium dzikich ptaków i załapaliśmy się na pokazy. Podczas pokazu z udziałem sowy prowadzący spytał czy ktoś chciałby mu asystować i wtedy ręka M. podniosła się do góry. Kiedy ją wybrał – zadowolona pobiegła do niego, ubrała rękawicę i trzymała sowę, która po chwili odleciała.
Jeśli trzeba dziecku obniżyć poprzeczkę można:
– pójść z nim,
– zostać po pokazie i poprosić o możliwość indywidualnego potrzymania sowy.
Pamiętajcie, że zawsze jest jakieś wyjście, a ludzie – z reguły – chętnie pomagają jeśli wiedzą, że dziecko ma jakieś trudności. Oczywiście ogromnie ważne jest stopniowe wycofywanie się i pozwalanie dziecku na coraz większą samodzielność. Ja nie lubię rozwiązań siłowych na zasadzie – albo sama poprosisz, albo nie pójdziesz wcale. To moim zdaniem może popsuć relacje. Dziecko zawsze stara się robić tyle ile może, a może zrobić tyle ile w nie wierzymy i ile mu pomożemy.