Ponieważ szkołę zmieniliśmy na początku roku szkolnego, nie było zbyt dużo czasu na przygotowanie nauczyciela do rozpoczęcia pracy z M.
Odbyłam jedno krótkie spotkanie z dyrektorem i nauczycielem nakreślające problem mutyzmu wybiórczego M. Poinformowałam również specjalistę który się nami opiekuje. Całkowicie poparła moją decyzje i zaleciła ‚dać się M oswoić w nowym miejscu’. Tu nie zgodziłam się. Uważałam, ze ona musi od razu póki mówi chociaż do mnie zacząć mówić do nauczyciela.
Udało mi się uzyskać 5-10 minut 3 razy w tygodniu po szkole kiedy to M zostawała w pustej sali i tak zaczęła się nasza przygoda.
Pierwsze spotkanie miało miejsce zanim M zaczęła lekcje w szkole. Była akurat chora wiec wtorek i środę spędziła w domu. W środę po południu zostałam z nią w klasie. Graliśmy w bingo obrazkowe, pani stalą za drzwiami i dobrze nas słyszała, ale kiedy do sali wkroczyła pani M zaczęła szeptać. Wiedziałam, że to było za dużo i wejście pani musimy rozbić na mniejsze kroki.
W czwartek i piątek M wychodziła do szkoły zadowolona i wracała również zrelaksowana. Byłam w szoku jak bardzo zmiana szkoły wpłynęła na jej zachowanie w domu. Pani powiedziała M, że rozumie jak trudno jest jej czasami mówić w pewnych sytuacjach i to jest ok. Nie ma nacisku. Wyjaśniła jak M ma zgłaszać potrzebę pójścia do WC i jakie zasady panują w klasie.
Od tamtej pory 3 razy w tygodniu spotykałam się z panią po zajęciach na 5-10 minut. Nasze dni wyglądały mniej więcej tak: 1. Pani stała za otwartymi drzwiami. Liczyłam z M do 20 na przemian. Przy drugim razie dołączyła do nas pani nadal stojąc za drzwiami. M utrzymała ten sam poziom głosu. Potem mówiliśmy alfabet, dni tygodnia, miesiąca i na tym był koniec. 2. Zaczęliśmy od tego samego miejsca – pani za drzwiami, mówienie na przemian prostych, mechanicznych ‚wyliczanek’. Następnie pani stanęła w drzwiach tyłem. M nadal wykonywała to samo zadanie na takim samym poziomie. 3. Kolejnego dnia powiedziałam M, że pani jest zmęczona po całym dniu i aby postawiła jej krzesło. Gdzie postawi zależy tylko od niej. Mogła postawić na korytarzu, ale postawiła w przeciwległym kącie sali. Zamknęliśmy drzwi. Znów te same proste wyliczanki. A na końcu czytanie fragmentu prostej książki młodszej siostry.
Kolejne dni polegały na zwiększaniu pewności siebie u M. znów było bingo obrazkowe, wymienianie rzeczy które są w domu czy części garderoby (mieliśmy kartkę, aby było łatwiej, pani nie miała i musiała sama wymyślać co M się bardzo podobało). M za każdym razem podchodziła bliżej i mówiła więcej i głośniej. Kiedy już stała przy pani i mówiła po angielsku postanowiłam, że czas się wycofać. Powoli oddalałam się i brałam coraz mniejszy udział w zabawach. Kiedy pierwszy raz zniknęłam – M zaczęła nawijać. Przygotowałam tabelkę dla pani aby ustalić na jakim poziomie jest M, ale ona wszystkie zadania wykonała w mgnieniu oka. Czytała, odpowiadała na pytania – tak, nie, nie wiem, nazywała kolory. Głośno i wyraźnie. To samo powtórzyła przy otwartych drzwiach, na korytarzu i chodząc z panią po szkole.
Dziś grały razem w ‚zgadnij kim/czym jestem’ – Pani powiedziała, ze M poradziła sobie super! Zadawała pytania, podawała odpowiedzi.
Kolejnym etapem będzie praca z nauczycielem dodatkowym, która ma rozpocząć się w przyszłym tygodniu (miała już w tym, ale coś tam, coś tam).
12.11.2014