Lecę jutro do Polski. Zrobię dziś grafik na maj
Mam nadzieję, że spotkam się z ekipą z Poznania w niedzielę 🙂 może ktoś miałby ochotę na jakieś spotkanie z dziećmi? Wypad do zoo?
Super,że Wam się udało
Jestem ciekawa co mamy przedszkolaków powiedzą na taką sytuację.
Jedziemy z bratem do Biedronki, młody odmawia trzymania mnie za ręke na parkingu. Brat idzie po wozek jakby dziecka nie miał, ale wołam go. Wraca.
Janek daje mu rękę, ale przy wózkach Marcin puszcza Janka i idzie o wózek. Janek daje rękę mi. Marcin wchodzi z wózkiem pierwszy, drzwi się za nim zamykają, a Janek robi unik w bok i chce brać koszyk na kółkach. W sklepie jest kupa ludzi, palety na podłodze, mówię mu, że nie potrzebujemy koszyka, ale on chce i sie obraza. Kucam przy nim i dostaje pięścią w brzuch. (Potem obserwuje, że on wali brata pięściami jak się wscieka , ale brat ma grube spodnie i raczej tłuste nogi, więc pewnie go to nie boli i się z tego śmieje). Mówię, że mnie to bolało, więc zaczyna mnie kopać. Brata nie ma. Biorę młodego na ręce i wychodzę ze sklepu, bo staliśmy w przejściu. Dzwonię do brata. Młody drze się w niebogłosy takim wymuszonym placzo krzykiem. Wraca Marcin. Przytula Janka jakby na serio coś mu się stało. Jedyny plus to taki, że w sklepie trzyma się wózka, nie bierze koszyka i nie biega jak za każdym innym razem.
Taki schemat - obrażanie, bicie, płakanie powtórzyl się wiele razy. Brat mówi, że "przy nim tak nie robi" ale z mojej obserwacji on mu we wszystkim ustępuje. I pewnie to była jakaś strategia kiedy miał go na weekendy.
I teraz moje dodatkowe pytanie do Was., bo chyba nie wszystko pamiętam.
Czy czterolatek powinien chodzić na duże zakupy, aby uczyć się życia, czy może zostać z dziadkami, a brat w spokoju wyskoczy na godzinkę lub zrobi zakupy jak będzie w przedszkolu? Mamy tu odmienne podejście, bo moim zdaniem kiedy on jest sam z dzieckiem to trudno zrobić duże zakup. Co innego wejść do piekarni po chleb czy owoce na targu. On twierdzi, że to część życia. Młody na pewno był mega zmęczony o całym dniu i to też pewnie wpłynęło na całą sytuację.
Czy czterolatek powinien sikać na placu zabaw? Zrobił to sam, ale chyba trzeba go uczyć, aby wyszli z tatą poza ogrodzenie?
Brat uważa, że on sam je śniadanie o 6.30 i potem dopiero obiad o 14.00. Odmówił zabrania przekąsek dla syna, bo twierdzi, że musi się nauczyć wytrzymac. Ja zawsze miałam dla dzieci jakieś przekąski. Chodzi o taki dzień bez przedszkola, jakaś wycieczka poza dom. W przedszkolu mają 5 posiłków, ale to brata nie przekonuje.
Jeśli chodzi o bicie brata, nie powinien się na to godzić (niezależnie od wagi). Śmiejąc się, pozwala na to. Powinien postawić granice.
Co do przytulenia w/podczas trudnej sytuacji, nie widzę w tym nic złego, jeśli młody tego potrzebuje, ale oczywiście bez ojojania Go, tylko na zasadzie "Widzę, że jest Ci trudno, jeśli potrzebujesz, możesz się przytulić. Jestem tu po to, aby Ci pomóc. Masz prawo się zezłościć, ale nie zgadzam się na bicie czy kopanie."
Co do robienia zakupów z czterolatkiem, to według mnie powinien na nie chodzić z rodzicem, aby uczyć się życia, ale jeśli pojawiają się trudności w sklepie, to ja bym na początek zabierała młodego tylko w sytuacjach komfortowych dla Niego, jak ma fajny humor, na pewno nie na koniec dnia, kiedy jest zmęczony i przebodźcowany, bo wtedy nie trudno o aferę. I oczywiście na początek nie robić zakupów na cały tydzień, tylko wyjść po kilka produktów, żeby młodemu ułatwić.
Unikanie zakupów nic nie da, bo młody nigdy się nie nauczy zasad, ale uczyłabym ich w sprzyjających warunkach. W sumie podobnie jak w sliding-in.
Sikanie na placu zabaw - stanowcze nie. Od małego powinien wiedzieć gdzie należy to robić.
Jedzenie śniadania o 6 rano i potem dopiero obiad o 14 to dla mnie słabo brzmi. Dziecko będzie głodne, jakieś małe drugie śniadanie jest potrzebne, jeśli jest tyle przerwy między jednym, a drugim posiłkiem. A już szczególnie na wyjściu poza dom jakieś przekąski trzeba mieć. Takie jest moje zdanie.